1,2,3 Grudnia 2000 roku wybrałam sie na wycieczke w tatry Zawsze lubiłam zima chodzic po górach a wtedy wiedziałam że to będzie moja ostatnia wycieczka na długo . Dlaczego? Byłam w ciąży i to w zaawansowanej termin porodu miałam na 21 styczeń 2001 roku. czyli juz bardzo niedługo . Praktycznie cała ciąże zyłam bardzo aktywnie i prawie w każdy weeckend jeżdziłam w góry . Postanowiłam sobie ze to bedzie moje ostatnie wejście na Zawtar własnie na tej wycieczke. Że stale chodziłam po gorach niewiele przytyłam tak ze nikt z moich znajomych nie zauwazył ze jestem w ciiąży nawet moja miłość dowiedziała sie o tym miesiąć wcześniej.
cytat z pamietnika
Postanowiłam że w sobote pójdę sobie sama na Zawrat ( moja ukochana przełęcz w tatrach 2176 m) , że będe miała czas żeby sobie wszystko przemysleć , żeby zastanowić sie nad swoim życiem . W sobote rano cała wycieczka jechała na Słowacje ja zostałam . Dojechałam busem do Kuźnic i zaczęłam powolutki iśc Dolina Jaworzynki do Scroniska Murowaniec . . jakos tak nie miałam siły i czułam sie takla słaba i przygnebiona . Mówiłam do siebie że dojdę tylko do Murowańca i posiedzę tam jakis czas . Doszłam do schroniska spotkałam tam takie starsze małżeństwo zagadałam sie z nimi oni opowiadali mi o swoich wyprawach ja im o swoich i tak zleciało 2 godziny . Po rozmowach z Nimi postanowiłam że dojdę do czarnego Stawu i zawróce. No i poszłam . Potem odległośc się przesuwała miałam dojśc do Zmarzłego Stawu i jeszcze kawałek i jeszcze jeden az w końcu z daleka zobaczyłam moja ukochana przełęcz Zawrat .Było pieknie pogoda bajeczna sniegu jak na tę pore roku nie bylo duzo ale było bardzo slisko bo snieg był zamarzniety i za bardzo nie dało sie wbijać nóg żeby zrobic schodki . Póxniej z daleka zobaczylam statuetke Matki Boskiej Zawratowej i wtedy juz wiedziałam że za żadne skarby nie zawróce . Udało mi sie wyjśc na szczyt starym żlebem końcowe metry pokonałam prawie na czterech nogach pomagałam sobie rekami bo okropnie slisko było . Widoki były przepiekne . Na górze spotkałam 4 osoby 2 chłopaków i 2 dziewczyny . Pogadałam z nimi i oni zaczęli schodzic w chwile później zaczełam schodzic i ja . Oni poszli za szlakiem tam gdize były łańcuchy ale chyba zasypane sniegiem ja poszłam starym zlebem przy skale tak jak wychodziłam . Po chwili oni zawrócili bo tam gdzie szli był lód i było przeraźliwie slisko i poszli za mna. Ja szłam pierwsza jako że miałam większe doświadczenie w chodzeniu zima po górach . Schodzilismy tyłem wbijając buty w zamarznięty snieg a potem rece w sledy po butach . Oni robili to co ja bo inaczej iśc się nie dało . Ja szłam szybciej bo chłopaki czekali na dziewczyny ktore nie radziły sobie za bardzo w takich warunkach . nagle uslyszałam krzyk na górze podniosłam głowe i zobaczyłam jak jeden chłopak poslizgnoł się i z ogromna predkościa jedzie prosto na mnie , nie miałam gdzie uciec . A ten chłopak coraz szybciej zbliżał sie do mnie nie mogł sie zatrzymac . Nie było zbyt wiele sniegu i chcial chamowac nogami i przed nim sypały sie kamienia które leciały wprost na mnie . Przeraziłam sie że moge dostac kamieniem w brzych i strace dziecko . Myslałam żeby złapac tego chłopaka ale to było niemozliwe bo nie miałam mocnego oparcie . Kilka kamieni uderzyło mnie w noge. Juz przed oczami miałam widok jak on wpada na mnie i sciaga mnie ze soba ale stał sie cud ale chłopak jakos ak wykierował i tak go odbiło do góry że poleciał troche nademną i spadł tyłkiem w zaspę sniegu . Nogi mi drżaly ale jemu chyba bardziej . na szczeście nic się nikomu nie stało ja miałam tylko pare siniaków i to wszystko . jak dochodzilam do Murowańca to było juz prawie ciemno cala drogę szłam z tym chłopakiem rozmawialismy duzo pożyczył mi czołowke tak że oświetlałanm sobie droge . szlismy i wymienialiśmy swoje przerzycia . On mowił jak sie przeraził ze mnie sciagnie i ze razem zginiemy a właściwie 3 osoby . Ale Bóg chciał inaczej . Zyjemy wszyscy .
I jak tu niewierzyć w cuda.
Copyright © 2014 by gorskieblogi